piątek, 5 sierpnia 2011

Merynos


Mam  pierwsze 285 m merynosa  australijskiego sprzędzionego na moim leciwym  kołowrotku i  chyba wreszcie uzyskałam odpowiednią nitkę.
Nie było  łatwo prząść tych krótkich włókienek. Zdecydowanie lepiej mi szło,  kiedy robiłam  mocniejszy skręt. Co jakiś czas sprawdzałam, czy  nitka układa się w ładną literkę "U".
Przewinęłam wełnę  i  pozostawiłam ją do wysuszenia na motowidle (fantastyczne urządzenie).


Po zdjęciu z motowidła wełna wygląda tak:


7 komentarzy:

  1. Piękna ta wełna. Wyszła super. Podziwiam Cię za to kołowrotkowanie. Pozdrawiam
    A na pocieszenie powiem Ci, że na przeciwko mojego bloku jest drugi blik. Mogłabym siedzieć i patrzeć ludziom w okna, ale jak popatrzę w prawo widzę góry i zdecydowanie wolę taki widok. Mam tak ustawione krzesło na balkonie,że widzę tylko góry :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam się zupełnie na skręcie nitki, ani na wyglądzie nawiniętego motka.
    Zachwyca mnie jednak Twoja pasja i Twoja radość z tego co tworzysz. Pozdrawiam serdecznie - Maria

    OdpowiedzUsuń
  3. Ładnie Ci ta nitka wyszła. I ma piękny kolor :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Przepięknie się prezentuje! Nie mam pojęcia o skręcaniu nitki, więc tym bardziej gębę w podziwie rozdziawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ale ładna!
    Kankankowe motowidło też chyba sobie zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Piękna jest ta wełenka. Zazdroszczę Ci tej umiejętności tworzenia pięknej nitki z niezbyt przyjemnie wyglądającego runa.
    Motowidło jest super. Bardzo pomysłowy i przydatny wynalazek.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Wam bardzo za ciepłe słowa:)))

    OdpowiedzUsuń