wtorek, 25 grudnia 2012
niedziela, 16 grudnia 2012
Kocyk dla Franusia
Dziergałam go z przyjemnością z własnoręcznie uprzędzionej wełny BFL ( kolor naturalny) dla najmłodszej pociechy w mojej rodzinie. Franuś ma cztery miesiące i ciepły kocyk przyda się do otulenia maleństwa podczas zimowych spacerów.
Kocyk ma wymiary 99 x 79 cm. Jest miękki i ciepły. Dziergałam go na drutach nr 5. Wykorzystałam 608 m podwójnie skręconej wełny. Pomysł na układ wzoru własny.
Pluszak to prezent od Krystyny z blogu Dam sobie radę?! Pięknie zapakowany wraz z kocykiem zostanie przekazany maluszkowi.
Miło mi powitać nowych obserwatorów:) Wszystkim osobom zaglądającym na mojego bloga serdecznie dziękuję:)
czwartek, 8 listopada 2012
Kłębki, kłębuszki
Dostałam wielki wór włóczek bawełnianych, akrylowych i mieszanek wełny z akrylem w różnych kolorach i odcieniach. Chętnie podzielę się tym dobrem z zainteresowanymi Paniami:)
Mój adres mailowy znajdziecie w profilu użytkownika blogu.
poniedziałek, 15 października 2012
Lądek Zdrój - uzdrowisko
Witam Was bardzo serdecznie po długiej nieobecności:)))))
Kilka dni temu wróciłam z kuracji w Lądku Zdroju. Wynajęliśmy z mężem domek na osiedlu Słonecznym i dwa lub trzy razy razy dziennie wędrowaliśmy do oddalonej 1300 m części uzdrowiskowej miasta.
Najbardziej okazałym budynkiem uzdrowiska jest oryginalny zakład przyrodoleczniczy "Wojciech". Bryła budynku wzorowana na planach łaźni tureckiej przyciąga wzrok.
Wnętrze olśniewa bogactwem detali. W centrum mieści się marmurowy basen pod kopułą, a w okalających go pomieszczeniach na parterze znajdują się wanny do kąpieli. Pierwsze piętro przeznaczono na pijalnie wód i pokoje kuracjuszy.
W tym pięknym otoczeniu korzystałam z kąpieli perełkowych.
Hala Albrechta, dzisiaj kawiarnia dawniej pijalnia wód, została zbudowana w 1842 r. Była wówczas otwarta na zewnątrz, a konstrukcję dachu wspierało 88 kolumn.
Park Centralny zajmujący powierzchnię1,2 ha, miejsce spacerów i wypoczynku kuracjuszy.
Jeden z dwu interesująch mostów w Lądku Zdroju. Most jest zadaszony. Zbudowano go w latach trzydziestych XX wieku. Połączono nim budynki leżące po oku stronach rzeki będące wówczas własnością jednej osoby. Niestety most obecnie nie jest udostępniony.
"Nowy Jerzy" budynek wzniesiony w latach 1914-1916. Znajduje się tu pijalnia wód, kabiny kąpielowe, ciekawe witraże na klatce schodowej oraz dużych rozmiarów akwarela przedstawiająca panoramę Lądka z okresu międzywojennego.
Fronton budynku zdobi herb Lądka, a ściany płaskorzeźby o tematyce związanej z wodą.
W drodze powrotnej pojechaliśmy do wsi Lutynia leżącej niedaleko Lądka Zdroju. Pani, od której wynajęliśmy domek, poinformowała mnie, że może tam uda się kupić runo do przędzenia.
Podróż przerwała nam wesoła, rozśpiewana grupa przebierańców oczekująca na parę nowożeńców.
W jednym z gospodarstw kupiłam 8 kg runa po 4 zł za kilogram ( krzyżówka owiec rasy fryzyjskiej i kent - informacja od gospodarza).
Gospodarz deklarował, że chętnie sprzeda runo. Jeżeli jesteście zainteresowane zakupem, mogę Wam przekazać numer telefonu do właściciela owiec.
Trochę runa wyprałam i uprzędłam. Po doświadczeniach z alpaka byłam mile zaskoczona, że po wypraniu i rozczesaniu runa mogę je od razu prząść bez uciążliwego i żmudnego usuwania rozmaitych drobin.
Kilka dni temu wróciłam z kuracji w Lądku Zdroju. Wynajęliśmy z mężem domek na osiedlu Słonecznym i dwa lub trzy razy razy dziennie wędrowaliśmy do oddalonej 1300 m części uzdrowiskowej miasta.
Najbardziej okazałym budynkiem uzdrowiska jest oryginalny zakład przyrodoleczniczy "Wojciech". Bryła budynku wzorowana na planach łaźni tureckiej przyciąga wzrok.
Wnętrze olśniewa bogactwem detali. W centrum mieści się marmurowy basen pod kopułą, a w okalających go pomieszczeniach na parterze znajdują się wanny do kąpieli. Pierwsze piętro przeznaczono na pijalnie wód i pokoje kuracjuszy.
W tym pięknym otoczeniu korzystałam z kąpieli perełkowych.
Hala Albrechta, dzisiaj kawiarnia dawniej pijalnia wód, została zbudowana w 1842 r. Była wówczas otwarta na zewnątrz, a konstrukcję dachu wspierało 88 kolumn.
Park Centralny zajmujący powierzchnię1,2 ha, miejsce spacerów i wypoczynku kuracjuszy.
Jeden z dwu interesująch mostów w Lądku Zdroju. Most jest zadaszony. Zbudowano go w latach trzydziestych XX wieku. Połączono nim budynki leżące po oku stronach rzeki będące wówczas własnością jednej osoby. Niestety most obecnie nie jest udostępniony.
"Nowy Jerzy" budynek wzniesiony w latach 1914-1916. Znajduje się tu pijalnia wód, kabiny kąpielowe, ciekawe witraże na klatce schodowej oraz dużych rozmiarów akwarela przedstawiająca panoramę Lądka z okresu międzywojennego.
Fronton budynku zdobi herb Lądka, a ściany płaskorzeźby o tematyce związanej z wodą.
W drodze powrotnej pojechaliśmy do wsi Lutynia leżącej niedaleko Lądka Zdroju. Pani, od której wynajęliśmy domek, poinformowała mnie, że może tam uda się kupić runo do przędzenia.
Podróż przerwała nam wesoła, rozśpiewana grupa przebierańców oczekująca na parę nowożeńców.
W jednym z gospodarstw kupiłam 8 kg runa po 4 zł za kilogram ( krzyżówka owiec rasy fryzyjskiej i kent - informacja od gospodarza).
Gospodarz deklarował, że chętnie sprzeda runo. Jeżeli jesteście zainteresowane zakupem, mogę Wam przekazać numer telefonu do właściciela owiec.
Trochę runa wyprałam i uprzędłam. Po doświadczeniach z alpaka byłam mile zaskoczona, że po wypraniu i rozczesaniu runa mogę je od razu prząść bez uciążliwego i żmudnego usuwania rozmaitych drobin.
Wełna po uprzędzeniu ma odcień kremowo- biały. Nie jest tak delikatna jak np. merynos i trochę podgryza.
sobota, 23 czerwca 2012
Sweter z BFL
Zrobiłam drugi sweter od góry . Prezentuję go na nowym manekinie kupionym na Allegro. Przydały się szczegółowe notatki, które czyniłam podczas dziergania dżinsowego sweterka i robótki szybko przybywało. Wełnę wykorzystałam prawie do końca. Sweter dziergałam drutami nr 5 bo te, po analizie próbki , okazały się moim zdaniem najbardziej odpowiednie.
Satysfakcja duża tym bardziej, że powstał z wełny przędzionej i farbowanej przeze mnie . O przędzeniu i farbowaniu BFL z jedwabiem pisałam tu i tu.
Sweter zrobiłam ściegiem pończoszniczym i francuskim, a plisy zapięcia i wykończenie podkroju szyi pojedynczym ryżem. Gładki ścieg ładnie eksponuje przejścia kolorystyczne w wełnie.
Satysfakcja duża tym bardziej, że powstał z wełny przędzionej i farbowanej przeze mnie . O przędzeniu i farbowaniu BFL z jedwabiem pisałam tu i tu.
Sweter zrobiłam ściegiem pończoszniczym i francuskim, a plisy zapięcia i wykończenie podkroju szyi pojedynczym ryżem. Gładki ścieg ładnie eksponuje przejścia kolorystyczne w wełnie.
Robótkę zaczęłam od nabrania oczek tymczasowych ( ten sposób poznałam przy okazji dziergania szala Semele) , aby ułatwić sobie wykończenie podkroju szyi.
Dzierganie swetra od góry jest przyjemne i przede wszystkim praktyczne. W każdej chwili mogę sprawdzić, czy robótka pasuje do moich wymiarów, skorygować błędy, a i zszywanie swetra odpada. Dwa swetry noszalne na swoim koncie już mam.
Zrobiłam również dwie próbki rozpinanego swetra z dekoltem w szpic dzierganego metodą Susie M.. Bez cennych wskazówek Antosi i MaBa, które jasno i wyczerpująco opisały tę metodę na swoich blogach, wykonanie przeze mnie próbek swetra pozostałoby w sferze marzeń. Bardzo Paniom dziękuję.
W próbce pierwszej linię ramienia wyznaczają 2 oczka. W tym wariancie nie podoba mi się główka rękawa - wystaje ponad ramię, stąd decyzja o zrobieniu jeszcze jednej próbki z szerszą linia ramienia ( 8 oczek). Główka rękawa ładniej się układa i ta wersja bardziej mi odpowiada.
Przy okazji testuję wykonanie dekoltu w szpic. Mam kilka książek dziewiarskich i w jednej z nich - „Nauka dziewiarstwa ręcznego” Ludmiły Peskowej - znalazłam rysunek z opisem wykonania dekoltu od góry.
Witam serdecznie nowych obserwatorów i bardzo dziękuję za komentarze:)
sobota, 9 czerwca 2012
W mikrofali i na parze
Spróbowałam innego sposobu farbowania niż dotychczas . Nowo zakupioną czesankę Polwarth pofarbowałam na parze. Czesanki było sporo i wszystko nie zmieściłoby się do od razu w jednym naczyniu. Wykorzystałam gar do gotowania na parze i zwykły gar, na którym umieściłam metalowe sitko. Do farbowania kupiłam na Allegro barwniki spożywcze w proszku. Stosuje się je do barwienia produktów spożywczych: ciast, deserów, napojów. Są bardzo wydajne i trzeba uważnie dozować proszek, bo uzyskany kolor może być zbyt intensywny, a ja za takimi nie przepadam.
Czesankę Polwarth kupiłam po raz pierwszy i jestem nią zachwycona. Polwarth to krzyżówka owiec rasy Merino i Lincoln. Cudownie się przędzie, czesanka jest delikatna i miękka. Można ja mieszać z jedwabiem, alpaką lub moherem. Chętnie dodałabym moher, ale nie wiem, gdzie go kupić , więc połączyłam Polwarth z jedwabiem.
O szczegółach farbowania Polwarthu napisałam na blogu Prząśniczka. Po farbowaniu czesanka jest dość zbita i przed przędzeniem rozczesywałam ja na szczotkach mieszając kolory.
W mikrofali testowałam farbowanie próbek runa polskiego merynosa barwnikami do jaj. Barwniki wsypałam do słoików i rozpuściłam w wodzie z octem zgodnie z podanym na opakowaniu przepisem użycia. Kiedy trochę przestygły, polałam nimi próbki, wszystko zawinęłam w folię i włożyłam do mikrofali na trzy minuty.
Zmieszałam na szczotkach runo zielone z pomarańczowym i trochę uprzędłam.
Kolor wełny jest delikatny, pastelowy.
wtorek, 29 maja 2012
Szal Semele 3
Pies zdrowy, życie codzienne wróciło na właściwe tory, a ja mam czas, aby zająć się robótkami.
Skończyłam dziergać drugi szal Semele. Tym razem wybrałam wełnę w pięknej intensywnej czerwieni. Zdjęcia nie oddają rzeczywistego koloru szala, może trochę pierwsze zdjęcie:(
Skończyłam dziergać drugi szal Semele. Tym razem wybrałam wełnę w pięknej intensywnej czerwieni. Zdjęcia nie oddają rzeczywistego koloru szala, może trochę pierwsze zdjęcie:(
Ponownie wybrałam mięciutką, delikatną włóczkę Alpaka Lace - 50g/ 400 m. Wykorzystałam 4 motki wełny. Szal dziergałam drutami nr 4 na żyłce. Wymiary szala po blokowaniu- 220 x 54 cm.
piątek, 18 maja 2012
Robótkowy zastój
Witam Was bardzo serdecznie po długiej przerwie:)
W kwietniu i pierwszej połowie maja nie miałam czasu, siły ani ochoty na robótki. Chorowali moi bliscy, a i mnie przeziębienie pokonało. Pod koniec kwietnia życie rodzinne zaczęło wracać do normy. Zaplanowaliśmy sobie wyjazd na długi weekend, ale pojawiły się problemy ruchowe u psa.
Asmo nie mógł chodzić na dłuższe spacery, ani biegać, więc zamiast wyjazdu na łono natury, odwiedzaliśmy weterynarza, który zaaplikował mu serię zastrzyków przeciwbólowych i przeciwzapalnych.
Leczenie jeszcze nie dobiegło końca, a ja przez swoje gapiostwo naraziłam psa na kolejne cierpienie.
W nocy obudził nas psi skowyt. Przerażona wyskoczyłam z łóżka i zobaczyłam, że pies stoi na dywanie z podkurczoną łapą i nie może się ruszyć. Obejrzałam go dokładnie i wyczułam palcami zgrubienie pod skórą. Zaświtało mi w głowie, że może to jest szpilka albo igła. A że poprzedniego dnia szyłam, była to sytuacja bardzo prawdopodobna.
Zdjęcie rentgenowskie potwierdziło moje obawy. W ciele psa tkwiła igła.
Myślałam, że juz wyczerpaliśmy listę przykrych zdarzeń na ten rok, ale gdzie tam. Szwy nie wyjęte, a tu mąż wraca z wieczornego spaceru z psem i oznajmia mi, że Asmo zaatakował pies, którego właściciel puścił luzem. I znowu pędem do weterynarza, kolejne golenie i seria zastrzyków. Na szczęście rana nie była zbyt głęboka i szybko sie goi.
W kwietniu i pierwszej połowie maja nie miałam czasu, siły ani ochoty na robótki. Chorowali moi bliscy, a i mnie przeziębienie pokonało. Pod koniec kwietnia życie rodzinne zaczęło wracać do normy. Zaplanowaliśmy sobie wyjazd na długi weekend, ale pojawiły się problemy ruchowe u psa.
Asmo nie mógł chodzić na dłuższe spacery, ani biegać, więc zamiast wyjazdu na łono natury, odwiedzaliśmy weterynarza, który zaaplikował mu serię zastrzyków przeciwbólowych i przeciwzapalnych.
Leczenie jeszcze nie dobiegło końca, a ja przez swoje gapiostwo naraziłam psa na kolejne cierpienie.
W nocy obudził nas psi skowyt. Przerażona wyskoczyłam z łóżka i zobaczyłam, że pies stoi na dywanie z podkurczoną łapą i nie może się ruszyć. Obejrzałam go dokładnie i wyczułam palcami zgrubienie pod skórą. Zaświtało mi w głowie, że może to jest szpilka albo igła. A że poprzedniego dnia szyłam, była to sytuacja bardzo prawdopodobna.
Zdjęcie rentgenowskie potwierdziło moje obawy. W ciele psa tkwiła igła.
Myślałam, że juz wyczerpaliśmy listę przykrych zdarzeń na ten rok, ale gdzie tam. Szwy nie wyjęte, a tu mąż wraca z wieczornego spaceru z psem i oznajmia mi, że Asmo zaatakował pies, którego właściciel puścił luzem. I znowu pędem do weterynarza, kolejne golenie i seria zastrzyków. Na szczęście rana nie była zbyt głęboka i szybko sie goi.
sobota, 7 kwietnia 2012
Wielkanoc 2012
Niech Święta Wielkanocne będą dla Was czasem radości, wzajemnej życzliwości i wiosennego optymizmu:)
czwartek, 22 marca 2012
Róż i fiolet
Witam Was wiosennie i ciepło:)
To efekt farbowania ostatnio uprzędzionych wełenek BFL z jedwabiem oraz Wensleydale.
866 m/ 230g - mój ulubiony BFL z jedwabiem, nitka podwójnie skręcona.
Do farbowania użyłam czerwonego barwnika Kakadu bez gotowania, a z gara wyjęłam wełnę w nasyconym różu. Kolor mnie nie zachwycił, ale natychmiast znalazła się amatorka na różowości podsuwając pomysły, co mogę z tej wełny dla niej zrobić
Wensleydale, 925 m/ 288 g, nitka podwójnie skręcona
Tu zmieszałam barwnik czerwony z niebieskim. Kolorek wyszedł niezły. Wełnę dobrze się przędzie, jest miękka, połyskliwa i puszysta, ale mnie niestety podgryza. Sądzę, że wystarczy na dłuższą kamizelkę.
To efekt farbowania ostatnio uprzędzionych wełenek BFL z jedwabiem oraz Wensleydale.
866 m/ 230g - mój ulubiony BFL z jedwabiem, nitka podwójnie skręcona.
Do farbowania użyłam czerwonego barwnika Kakadu bez gotowania, a z gara wyjęłam wełnę w nasyconym różu. Kolor mnie nie zachwycił, ale natychmiast znalazła się amatorka na różowości podsuwając pomysły, co mogę z tej wełny dla niej zrobić
Wensleydale, 925 m/ 288 g, nitka podwójnie skręcona
Tu zmieszałam barwnik czerwony z niebieskim. Kolorek wyszedł niezły. Wełnę dobrze się przędzie, jest miękka, połyskliwa i puszysta, ale mnie niestety podgryza. Sądzę, że wystarczy na dłuższą kamizelkę.
poniedziałek, 5 marca 2012
W kolorze jeansu
Skończyłam i mogę się pochwalić pierwszym swetrem dzierganym od góry.
Początkowo miała być to kamizelka wykonana według "przepisu" Eguni, której jestem bardzo wdzięczna za szczegółowy opis wykonania. Nieźle mi szło, więc pomyślałam, że warto spróbować zamienić kamizelkę w sweter.
W tej robótce skupiłam się na sposobie wykonania swetra i nie bawiłam się w wyszukane wzory. Sweter dziergałam na drutach nr 6. Przody i tył wykonałam na drutach okrągłych, a rękawy na drutach pończoszniczych.
Sweter jest gładki, tylko w plisach zapięcia i plisie dekoltu zastosowałam ryż pojedynczy. Zużyłam trochę więcej niż 5 motków tureckiej wełny Jasmin Madame Tricote 100g / 200m.
Guziki do zapięcia swetra wykonałam sama. Do ich zrobienia wykorzystałam plastikowe kółeczka o średnicy 2 cm.
piątek, 17 lutego 2012
Małe skarpetki
Zrobiłam skarpetki dla młodej damy w rozmiarze 28/29. A że dziewczę jest w okresie, kiedy uwielbia się wszystkie odcienie różu, skarpetki kolorystycznie powinny odpowiadać jej gustowi.
Ze skarpetkami radzę sobie coraz lepiej. Jeszcze muszę popracować nad dobieraniem oczek w pięcie, aby nie było dziurek. Natomiast zamykanie oczek w palcach wyszło mi estetycznie.
Skarpetki dziergałam na drutach pończoszniczych nr 3,5, Wykorzystałam niecały motek włóczki Regia Extra Twist Merino Color 50g/210m.
Za oknem śnieg sypie solidnie, a ja mam w domu odrobinę wiosny. Kwitną dwa storczyki, po raz pierwszy od kilku lat. Mam co oglądać i podziwiać.
Ze skarpetkami radzę sobie coraz lepiej. Jeszcze muszę popracować nad dobieraniem oczek w pięcie, aby nie było dziurek. Natomiast zamykanie oczek w palcach wyszło mi estetycznie.
Skarpetki dziergałam na drutach pończoszniczych nr 3,5, Wykorzystałam niecały motek włóczki Regia Extra Twist Merino Color 50g/210m.
Za oknem śnieg sypie solidnie, a ja mam w domu odrobinę wiosny. Kwitną dwa storczyki, po raz pierwszy od kilku lat. Mam co oglądać i podziwiać.
Subskrybuj:
Posty (Atom)