Mam zaległości w czytaniu i komentowaniu Waszych blogów. Sporadycznie udawało mi się zerknąć, co ciekawego zrobiłyście i skrobnąć kilka słów.
Wypadek z psem zapoczątkował serię nieprzyjemnych zdarzeń.
Czyszczenie runa i przędzenie wpływało pozytywnie na poprawę mojego kiepskiego nastroju i te czynności dominowały przez dwa ostatnie tygodnie.
W rezultacie uprzędłam 580 m alpaki w kolorze mlecznej czekolady, ale nitce brakowało miękkości i puszystości. Podobnie wyglądała nitka tego szarego merynosa, z której początkowo byłam zadowolona. Nadal mam trudności z uzyskaniem właściwego skrętu.
Obydwie wełny jeszcze raz wrzuciłam na kołowrotek. Kołem kręciłam w odwrotna stronę. Nitki zrobiły się bardziej puszyste i przyjemne w dotyku, chociaż alpaka podczas rozkręcania przerwała się w kilku miejscach.
Ostatecznie po skręceniu dwóch nitek uzyskałam 290 m czekoladowej alpaki i 137 m szarego merynosa. Z alpaki zaczęłam robić chustę.
Fajnie Ci to wychodzi:)
OdpowiedzUsuńZapowiada się świetna chusta :)
OdpowiedzUsuńardzo fadnie ci wyszlo .jak skoncze mojego jakobsa biore sie za alpake bede porownywac ;)
OdpowiedzUsuńHaces unos trabajos preciosos. Me gusta mucho tu blog, gracias por seguir el mio.
OdpowiedzUsuńUn abrazo
Niteczki są cudnej urody. Oj, zazdroszczę Ci tej zdolności wytwarzania takich cudowności.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę, by kłopoty poszły sobie w siną dal.
Piękne wełny,chusta zapowiada się super
OdpowiedzUsuńBardzo ładnie! Chusta będzie piękna!
OdpowiedzUsuńBardzo ładne wełenki i chusta zapowiada się pieknie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję Wam bardzo za komentarze:) Chustę z uprzędzionej wełny robi sie dobrze, jest mięciutka. Może uda mi się ją skończyć do niedzieli. Ciekawa jestem, jak będzie wyglądała po zblokowaniu.
OdpowiedzUsuń