Zajmuje mi sporo czasu, ale później zadowolona siadam do kołowrotka i przędę, przędę...
Pierwszy etap to wybieranie z runa największych zanieczyszczeń. Są to patyki, liście, słoma, kłosy i różne inne, które nie wiadomo jak nazwać. Piasku też jest dużo. Tę czynność, jak i pranie alpaki wykonuję w rękawicach.
Oczyszczone z grubsza runo piorę w szamponie familijnym. Ustawiam sobie do prania i płukania temperaturę wody na 15 stopni.
Jedną suszarkę przeznaczyłam wyłącznie do celów wełenkowych i tam wędruje mokra apaka.
Wysuszoną alpakę po raz kolejny oczyszczam, ale już bezpośrednio przed przędzeniem, bo nadal są w niej drobne zanieczyszczenia, a i większe się trafi.
Przędłam runo bez czesania na szczotkach, ale zdecydowanie wolę je prząść po uprzednim wrzuceniu na czesaki. Kupiłam w Karusku większe szczotki przeznaczone do czesania psów długowłosych. Przydadzą się też do mieszania kolorów.
Na razie uprzędłam 147 m nitki podwójnie sprzędzionej w kolorze beżu i mlecznej czekolady.
Kołowrotek jest w ciągłym użyciu. Codziennie trochę metrów udaje mi się uprząść.
Dzięki za cenne rady przydadzą się bo też mam trochę wełny z białych owiec i wrzosówek i zastanawiałam się czy prać przed gręplowaniem .
OdpowiedzUsuńViolu, zajrzyj na te strony. Znajdziesz informacje dot. owiec wrzosówek i przygotowania wełny do przędzenia.
OdpowiedzUsuńhttp://polskiewrzeciona.blogspot.com/2010/08/owca-wrzosowka.html
http://www.kp.org.pl/index.php?option=com_content&task=view&id=570&Itemid=353
Sprawnie Ci idzie ta praca:) Ja od dzisiaj będę robić to samo. Właśnie dostałam ogromną paczkę potnej wełny :)
OdpowiedzUsuńDziękuję Elżbieto i gratuluję paczki:) Aby tylko słonko nam świeciło.
OdpowiedzUsuńPamiętam moją babcię przy kołowrotku...Potem z tej włóczki robiłam pierwszy w swoim życiu sweter na drutach...Ależ ja to miło wspominam :)
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoje umiejętności :)
Noo niezłe czary- mary, od kołtunka do wełenki:)))
OdpowiedzUsuńTrilli, dziękuję:) Dobrze mieć w pamięci takie wspomnienia:) Obraz babci przy kołowrotku i pierwszy sweter jest dla Ciebie niewątpliwie bardzo ważny.
OdpowiedzUsuńAnust, bardzo trafnie określiłaś to coś po praniu. Mało urodziwe, ale potem robi się puchate i przyjemne.
Śliczna wełenka. Fajnie jest zobaczyć jak powstaje. Sporo pracy, ale efekt super.
OdpowiedzUsuńPodziwiam Twoją pracę prząśniczki :)
OdpowiedzUsuńEve- jank, Wytwory - bardzo Wam dziękuję:)
OdpowiedzUsuńdobrze że mam drum kardera do greplowania, zupełnie inna praca. wiozłam wełnę do gręplowania mechanicznego,ale i tak trzeba ją dać na drumka, lepiej się ją przędzie. Ale dobry pomysł z tym szamponem familijnym, ja prałam w płynie do wełny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam