Dzisiaj skończyłam "prace ogrodnicze" na balkonie. W skrzynkach znalazła się surfinia, trochę ziół, a w donicach dwie sadzonki poziomek i kobea.
Kobea w swoim naturalnym środowisku ( Meksyku) jest rośliną wieloletnią, natomiast w Polsce jednoroczną, chociaż można ją spróbować przezimować. Pnącze osiąga wysokość nawet do 4 m. Zaczyna kwitnąć zazwyczaj w połowie lipca. Ma piękne duże kwiaty przypominające kielichy w kolorze fioletowym lub białym. W zeszłym roku moja kobea miała kwiaty białe.
Zdjęcia kwiatu kobei pochodzą stąd.
Przyrost tej rośliny jest tak szybki, że w krótkim czasie drewnianą kratę pokrywa piękna ściana zieleni, która mnie osłania i oddziela od hałaśliwej ulicy.
sobota, 21 maja 2011
poniedziałek, 16 maja 2011
Anioł 1
Lubię robić anioły. Tego zrobiłam dla koleżanki z kordonka ariadna w kolorze ecru szydełkiem 1,6. Wysokość anioła 27 cm. Spódnicę udekorowałam małymi kokardkami z wąskiej wstążki w kolorze złota i delikatnego brązu. Na włosach również zawiązałam kokardkę.
Poniższe zdjęcia pokazują etapy powstawania anioła.
Anioł po wysuszeniu i udekorowaniu.
Poniższe zdjęcia pokazują etapy powstawania anioła.
Anioł po wysuszeniu i udekorowaniu.
niedziela, 15 maja 2011
Na kołowrotku i wrzecionie
W tym tygodniu dominowały. Przędłam trzy rodzaje czesanki: akrylową, merynosa i czesankę wełnianą.
Pierwszego dnia najłatwiej mi szło z czesanką akrylową. Jest miękka i jedwabista w dotyku, więc dość płynnie wyciągałam włókienka z pasma. Z innymi czesankami było gorzej.
Po kilku godzinach wyszło mi takie coś.
Następnego dnia wyszło to.
Zniechęciłam się i odstawiłam kołowrotek. Dla poprawienia nastroju przędłam na wrzecionie. W trzy wieczory ukręciłam 300 m wełenki siwy dym i od razu humor mi się poprawił.
W sobotę rano usiadłam przy kołowrotku i jakby mi ktoś go zaczarował. Owszem, trwało to kilka godzin, ale udało mi się uprząść 49 m nitki z merynosa, aczkolwiek nitka jest za mocno skręcona. Cieszę się, bo jakiś początek jest.
A tu dwie nitki dla porównania - siwy dym z wrzeciona i brązik z kołowrotka.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. Czy na chwilę, czy też na dłużej - zawsze jesteście mile widziani.
Dziękuję za komentarze, podpowiedzi i wskazówki.
Pierwszego dnia najłatwiej mi szło z czesanką akrylową. Jest miękka i jedwabista w dotyku, więc dość płynnie wyciągałam włókienka z pasma. Z innymi czesankami było gorzej.
Po kilku godzinach wyszło mi takie coś.
Następnego dnia wyszło to.
Zniechęciłam się i odstawiłam kołowrotek. Dla poprawienia nastroju przędłam na wrzecionie. W trzy wieczory ukręciłam 300 m wełenki siwy dym i od razu humor mi się poprawił.
W sobotę rano usiadłam przy kołowrotku i jakby mi ktoś go zaczarował. Owszem, trwało to kilka godzin, ale udało mi się uprząść 49 m nitki z merynosa, aczkolwiek nitka jest za mocno skręcona. Cieszę się, bo jakiś początek jest.
A tu dwie nitki dla porównania - siwy dym z wrzeciona i brązik z kołowrotka.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. Czy na chwilę, czy też na dłużej - zawsze jesteście mile widziani.
Dziękuję za komentarze, podpowiedzi i wskazówki.
piątek, 6 maja 2011
Powrót kołowrotka
Dzisiejszy dzień był dla mnie łaskawy:)
Po pierwsze - termometr za oknem o ósmej rano wskazywał +3 stopnie i wyglądało na to, że będzie cieplej i bardziej słonecznie niż w ostatnich dniach.
Po drugie - po kilku miesiącach odebrałam z naprawy kołowrotek i "z tej radości" od razu zamówiłam dużo czesanki.
Stolarz sporo rzeczy w kołowrotku poprawił, posklejał, powymieniał, a co najważniejsze udało mu się w sposób mistrzowski dorobić i uzupełnić brakujący fragment skrzydełka obejmującego szpulkę. Teraz kołowrotek jest kompletny, stabilny, wszystkie jego elementy są ze sobą dobrze połączone.
Najlepiej pokażą to zdjęcia.
Po długim oglądaniu, cmokaniu i podziwianiu kołowrotka, powyciągałam różne sznurki, wybrałam najbardziej odpowiedni moim zdaniem sznurek pakowy i założyłam go w kształcie ósemki na koło napędowe oraz kółka pasowowe
Potem założyłam nitkę pomocniczą potrzebną do zaczepienia czesanki i sprawdziłam, czy nawija się na szpulkę.
A tu moja pierwsza próba przędzenia.
To było kompletne wariactwo. Wszystko się działo bez mojej kontroli. Noga swoje, ręce coś tam próbowały, koło zamachowe kręciło się raz w jedną, za chwilę w drugą stronę, czesanka bardzo się skręcała zanim zdołałam wyciągnać z niej kilka włókien, tworzyły się jakieś grudy i kołtuny.
Podczas rozplątywania i odkręcania czesanki oraz doprowadzenia jej do stanu ponownego użycia, pojawiały się różne myśli. Dwie dominowały. A to, że te kołowrotki to tak specjalnie kiedyś robili tylko dla praworęcznych i prawonożnych, a ja mam odwrotnie i dlatego nie mogę sobie poradzić. I druga - czy kołowrotek na pewno jest sprawny.
Przez długi czas udało mi się nawinąć tyle nitki na szpulkę.
Po pierwsze - termometr za oknem o ósmej rano wskazywał +3 stopnie i wyglądało na to, że będzie cieplej i bardziej słonecznie niż w ostatnich dniach.
Po drugie - po kilku miesiącach odebrałam z naprawy kołowrotek i "z tej radości" od razu zamówiłam dużo czesanki.
Stolarz sporo rzeczy w kołowrotku poprawił, posklejał, powymieniał, a co najważniejsze udało mu się w sposób mistrzowski dorobić i uzupełnić brakujący fragment skrzydełka obejmującego szpulkę. Teraz kołowrotek jest kompletny, stabilny, wszystkie jego elementy są ze sobą dobrze połączone.
Najlepiej pokażą to zdjęcia.
Po długim oglądaniu, cmokaniu i podziwianiu kołowrotka, powyciągałam różne sznurki, wybrałam najbardziej odpowiedni moim zdaniem sznurek pakowy i założyłam go w kształcie ósemki na koło napędowe oraz kółka pasowowe
Potem założyłam nitkę pomocniczą potrzebną do zaczepienia czesanki i sprawdziłam, czy nawija się na szpulkę.
A tu moja pierwsza próba przędzenia.
To było kompletne wariactwo. Wszystko się działo bez mojej kontroli. Noga swoje, ręce coś tam próbowały, koło zamachowe kręciło się raz w jedną, za chwilę w drugą stronę, czesanka bardzo się skręcała zanim zdołałam wyciągnać z niej kilka włókien, tworzyły się jakieś grudy i kołtuny.
Podczas rozplątywania i odkręcania czesanki oraz doprowadzenia jej do stanu ponownego użycia, pojawiały się różne myśli. Dwie dominowały. A to, że te kołowrotki to tak specjalnie kiedyś robili tylko dla praworęcznych i prawonożnych, a ja mam odwrotnie i dlatego nie mogę sobie poradzić. I druga - czy kołowrotek na pewno jest sprawny.
Przez długi czas udało mi się nawinąć tyle nitki na szpulkę.
czwartek, 5 maja 2011
Meduza i Śnieżynka
Udało mi się kupić trzy książki. Cieszę się bardzo, bo to poradnikowe rarytasy. Dwie z nich - "Serwety" Wery Tuszyńskiej wyd. w 1957 r. oraz "Serwety i serwetki" Wery Tuszyńskiej wyd. w 1972 r. - mam już w domu. Trzecią książkę - "Serwety nowe wzory" Stefanii Martyniak - otrzymam niebawem.
Na pierwszy ogień poszła mała serwetka Śnieżynka o średnicy 17 cm z książki "Serwety" Wery Tuszyńskiej. W poradniku nie ma schematów, są natomiast bardzo szczegółowe opisy wykonania każdego rzędu serwetki. Serwetkę zrobiłam z kordonka Maxi w kolorze ecru na drutach pończoszniczych nr 2,5.
Druga serwetka to Meduza o średnicy 33 cm. Wykonałam ją z kordonka Maxi w kolorze ecru na drutach pończoszniczych nr 3. Szczegółowy opis wykonania znajduje się w książce Wery Tuszyńskiej "Serwety".
Meduzą jestem zachwycona. Jest niewiarygodnie lekka, delikatna, ma ciekawy wzór i pięknie wygląda na komodzie.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. Czy na chwilę, czy też na dłużej - zawsze jesteście mile widziani.
Dziękuję za komentarze, podpowiedzi i wskazówki.
Na pierwszy ogień poszła mała serwetka Śnieżynka o średnicy 17 cm z książki "Serwety" Wery Tuszyńskiej. W poradniku nie ma schematów, są natomiast bardzo szczegółowe opisy wykonania każdego rzędu serwetki. Serwetkę zrobiłam z kordonka Maxi w kolorze ecru na drutach pończoszniczych nr 2,5.
Druga serwetka to Meduza o średnicy 33 cm. Wykonałam ją z kordonka Maxi w kolorze ecru na drutach pończoszniczych nr 3. Szczegółowy opis wykonania znajduje się w książce Wery Tuszyńskiej "Serwety".
Meduzą jestem zachwycona. Jest niewiarygodnie lekka, delikatna, ma ciekawy wzór i pięknie wygląda na komodzie.
Bardzo dziękuję wszystkim, którzy do mnie zaglądają. Czy na chwilę, czy też na dłużej - zawsze jesteście mile widziani.
Dziękuję za komentarze, podpowiedzi i wskazówki.
Subskrybuj:
Posty (Atom)