Z Czarnogóry koleżanka przywiozła mi w prezencie tę oto wełnę i dodatkowo malutką owieczkę - magnes. Aby się przekonać, ile metrów tego dobra dostałam postanowiłam przewinąć ja na motowidło. Okazało się to niewykonalne, bo wełna rozchodziła się w rękach. Delikatnie zwinęłam ja w kłębek wielkości piłki do gry w nogę i sprzędłam połowę.
Na razie mam 179 m wełny i myślę, że drugie tyle uzyskam z reszty kłębka.
Druga wełenka to alpaka w kolorze gorzkiej czekolady. Przędę i równocześnie robię chustę.
A smakowity kolor wełny pochodzi od tego cuda:)
ta czekoladowa zachwyca...ja już nie mogę się doczekać tej Twojej chusty.
OdpowiedzUsuńSama dziergam teraz pierwszą swoją.Ale byłam tak mądra że dziergam ją długimi drutami-nie tymi na żyłce.Oj bolą ręce...bolą i się strasznie męczą.
Pozdrawiam
Piękna czekolada, a ta wełna z Czarnogóry to jakiś miły gatunek czy raczej z tych ostrych ??
OdpowiedzUsuńTrilli dziękuję, Ty robisz tak piękne rzeczy, że chusta na pewno będzie śliczna:)
OdpowiedzUsuńW drutach na żyłce jestem zakochana i praktycznie tylko na nich dziergam.
E- wełenko, wełna z Czarnogóry pochodzi zapewne z hodowanych tam owiec. Nie było żadnej metki. Jest szorstka, ostra i przeznaczyłam ją na skarpety.
Piękna ta czekoladowa!!! Zapewne efekt końcowy będzie zachwycający!!! Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZapowiada się piekne chusta :)
OdpowiedzUsuńPiękna wełna czekam na tą chustę
OdpowiedzUsuńAle Twoja alpaka jest bardziej profesjonalna jak z Czarnogóry :)
OdpowiedzUsuń