Próbowałam prząść na Kromskim drugą czesankę - bakłażanik. Miałam możliwość porównania, jak obydwie sprawują się w przędzeniu.
Czesanka akrylowa w dotyku jest śliska, a włókna długie. Podczas przędzenia palce gładko się po niej przesuwały i łatwo mi było wyciągać włókienka.
Czesanka wełniana jest miękka, ale przędzenie sprawiło mi kłopot. Włókienka ciężko się wyciagało, czesanka nagle rozwarstwiała się na mniejsze części, a pod palcami czułam, jak włókienka zbijają się w grudki.
Tak wygląda część czesanki, którą zmarnowałam.
Nawinęłam na wrzeciono 84 m bakłażanika i dałam sobie spokój. Robota mi nie szła, a wrzeciono uznałam za ciężkie do tej czesanki,
Znajomy zrobił mi 3 lżejsze wrzeciona - bardzo za nie dziękuję. Od razu spróbowałam, jak przędzie się bakłażanik. Były zbyt lekkie i słabo się obracały. Zdjęłam przęślik z jednego wrzeciona i wraz z pokrywką od opakowania (do gumek recepturek) założyłam na drugie. Było lepiej, ale jeszcze bardziej musiałam dociążyć wrzeciono.
W tym celu wykorzystałam kilka gotowych tekturowych podkładek. I chociaż wrzeciono mało urodziwe jest, to teraz pięknie się kręci, włóczki bakłażanika przybywa, no i nie marnuję czesanki.
akrylu nie kręciłam i nic o nim nie wiem, ale ten Twój ma śliczny kolor i pieknie wyglada nawinięty na wrzeciono :)
OdpowiedzUsuńmi się tak dzieje z wełną, gdy zbyt grubo wyciągam włókna, nie poddawaj się, życzę powodzenia w ujarzmianiu wełny! :)
podziwiam wytrwałość Twą :)
OdpowiedzUsuńBardzo interesująco to wygląda, nigdy jeszcze nie zajmowałam się przędzeniem.
OdpowiedzUsuń