poniedziałek, 29 sierpnia 2011
Próbka wzoru szala Rain Drop
Dzięki Antosi, której bardzo, bardzo dziękuję, zrobiłam próbkę wzoru szala Rain Drop. Zastanawiam się, jaka włóczka będzie najbardziej odpowiednia do tak delikatnego wzoru. Podoba mi się ta. Znalazłam jeszcze taką, chociaż kolorystyka włóczek nie bardzo mi odpowiada. A może jeszcze jakaś inna wełna? Wasze podpowiedzi są mile widziane:)
piątek, 26 sierpnia 2011
Brązy i szarości
Mam zaległości w czytaniu i komentowaniu Waszych blogów. Sporadycznie udawało mi się zerknąć, co ciekawego zrobiłyście i skrobnąć kilka słów.
Wypadek z psem zapoczątkował serię nieprzyjemnych zdarzeń.
Czyszczenie runa i przędzenie wpływało pozytywnie na poprawę mojego kiepskiego nastroju i te czynności dominowały przez dwa ostatnie tygodnie.
W rezultacie uprzędłam 580 m alpaki w kolorze mlecznej czekolady, ale nitce brakowało miękkości i puszystości. Podobnie wyglądała nitka tego szarego merynosa, z której początkowo byłam zadowolona. Nadal mam trudności z uzyskaniem właściwego skrętu.
Obydwie wełny jeszcze raz wrzuciłam na kołowrotek. Kołem kręciłam w odwrotna stronę. Nitki zrobiły się bardziej puszyste i przyjemne w dotyku, chociaż alpaka podczas rozkręcania przerwała się w kilku miejscach.
Ostatecznie po skręceniu dwóch nitek uzyskałam 290 m czekoladowej alpaki i 137 m szarego merynosa. Z alpaki zaczęłam robić chustę.
Wypadek z psem zapoczątkował serię nieprzyjemnych zdarzeń.
Czyszczenie runa i przędzenie wpływało pozytywnie na poprawę mojego kiepskiego nastroju i te czynności dominowały przez dwa ostatnie tygodnie.
W rezultacie uprzędłam 580 m alpaki w kolorze mlecznej czekolady, ale nitce brakowało miękkości i puszystości. Podobnie wyglądała nitka tego szarego merynosa, z której początkowo byłam zadowolona. Nadal mam trudności z uzyskaniem właściwego skrętu.
Obydwie wełny jeszcze raz wrzuciłam na kołowrotek. Kołem kręciłam w odwrotna stronę. Nitki zrobiły się bardziej puszyste i przyjemne w dotyku, chociaż alpaka podczas rozkręcania przerwała się w kilku miejscach.
Ostatecznie po skręceniu dwóch nitek uzyskałam 290 m czekoladowej alpaki i 137 m szarego merynosa. Z alpaki zaczęłam robić chustę.
poniedziałek, 15 sierpnia 2011
Fatalna niedziela
To miał być mile spędzony dzień. W piątek wyjechaliśmy do Gorzkowic - miejscowości położonej w południowej części powiatu piotrkowskiego w odległości 25 km od Radomska, więc nadarzyła się okazja, aby odwiedzić tam znajomych, z którymi nie widzieliśmy się kilka lat.
Jadąc do Radomska zatrzymaliśmy się w lesie przy drodze, aby pies załatwił swoje potrzeby. Jak zawsze trzymałam go na smyczy. W pewnym momencie skoczył łapami w pobliskie krzaczki jagód rosnące przy ścieżce. Pomyślałam, że wytropił jaszczurkę albo żabę. Po chwili gwałtownie odskoczył. Okazało się, że znalazł to.
Po 15 minutach dojechaliśmy do Radomska i ledwo zdążyliśmy usiąść w ogrodzie u znajomych zauważyłam, że na nosie psa pojawił się obrzęk. Znaleźliśmy także małą rankę.
W te pędy ruszyliśmy do weterynarza. Niestety, okazało się, że weterynarz mieszkający niedaleko znajomych nie ma surowicy, a Lecznica dla Zwierząt na ul. Wilsona zamknięta jest na głucho.
Zaczęliśmy wydzwaniać do wszystkich lekarzy, których numery telefonów widniały na ścianie budynku lecznicy. Jeden z nich polecił nam Klinikę Małych Zwierząt w Częstochowie na ul. Wały Dwernickiego.
Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam prowadzić samochodu. Wydawało mi się, że do Częstochowy jedziemy wieki. Na szczęście po drodze już przy wjeździe do Częstochowy minęliśmy tylko jedną grupę pielgrzymów zmierzających na Jasną Górę.
U psa obrzęk części twarzowej głowy się powiększał. Musiałam poluźnić mu obrożę, bo zrobiła się za ciasna. Do tego zaczął się ślinić. Już nie wiedziałam, czy to z gorąca, czy też jest tego inna przyczyna.
Dość szybko znaleźliśmy lecznicę. Dyżurująca lekarka natychmiast zajęła się psem. Domięśniowo dostał surowicę i jeszcze kilka innych zastrzyków oraz dożylnie kroplówkę. Po prawie dwóch godzinach spędzonych w lecznicy poczuł się lepiej. Pani doktor zaleciła, aby go obserwować przez najbliższe 12 godzin.
Noc minęła spokojnie. Dzisiaj wróciliśmy do domu. Mam nadzieję, że najgorsze za nami.
Jadąc do Radomska zatrzymaliśmy się w lesie przy drodze, aby pies załatwił swoje potrzeby. Jak zawsze trzymałam go na smyczy. W pewnym momencie skoczył łapami w pobliskie krzaczki jagód rosnące przy ścieżce. Pomyślałam, że wytropił jaszczurkę albo żabę. Po chwili gwałtownie odskoczył. Okazało się, że znalazł to.
Po 15 minutach dojechaliśmy do Radomska i ledwo zdążyliśmy usiąść w ogrodzie u znajomych zauważyłam, że na nosie psa pojawił się obrzęk. Znaleźliśmy także małą rankę.
W te pędy ruszyliśmy do weterynarza. Niestety, okazało się, że weterynarz mieszkający niedaleko znajomych nie ma surowicy, a Lecznica dla Zwierząt na ul. Wilsona zamknięta jest na głucho.
Zaczęliśmy wydzwaniać do wszystkich lekarzy, których numery telefonów widniały na ścianie budynku lecznicy. Jeden z nich polecił nam Klinikę Małych Zwierząt w Częstochowie na ul. Wały Dwernickiego.
Byłam tak zdenerwowana, że nie mogłam prowadzić samochodu. Wydawało mi się, że do Częstochowy jedziemy wieki. Na szczęście po drodze już przy wjeździe do Częstochowy minęliśmy tylko jedną grupę pielgrzymów zmierzających na Jasną Górę.
U psa obrzęk części twarzowej głowy się powiększał. Musiałam poluźnić mu obrożę, bo zrobiła się za ciasna. Do tego zaczął się ślinić. Już nie wiedziałam, czy to z gorąca, czy też jest tego inna przyczyna.
Dość szybko znaleźliśmy lecznicę. Dyżurująca lekarka natychmiast zajęła się psem. Domięśniowo dostał surowicę i jeszcze kilka innych zastrzyków oraz dożylnie kroplówkę. Po prawie dwóch godzinach spędzonych w lecznicy poczuł się lepiej. Pani doktor zaleciła, aby go obserwować przez najbliższe 12 godzin.
Noc minęła spokojnie. Dzisiaj wróciliśmy do domu. Mam nadzieję, że najgorsze za nami.
wtorek, 9 sierpnia 2011
Szal Semele 2
Wczoraj skończyłam, wyprałam i zblokowałam, a dzisiaj robiłam zdjęcia. Semele dziergałam wieczorami przez ponad 3 tygodnie.
Szal robiłam na drutach 4 mm podwójną nitką włóczki - Alpaka Lace w pięknym, żywym zielonym kolorze. Wykorzystałam w całości 4 motki, czyli 1600 m wełny.
Rozmiar szala - 193 x 58 cm po zblokowaniu.
Semele robiłam wyłącznie na podstawie angielskiej instrukcji opisowej, schemat graficzny mieszał mi w głowie. To był krótki, ale owocny kurs angielskich skrótów robótkowych.
W kolejce czeka następny kupiony wzór - RainDrop. Może uda mi się go również zrobić.
piątek, 5 sierpnia 2011
Merynos
Mam pierwsze 285 m merynosa australijskiego sprzędzionego na moim leciwym kołowrotku i chyba wreszcie uzyskałam odpowiednią nitkę.
Nie było łatwo prząść tych krótkich włókienek. Zdecydowanie lepiej mi szło, kiedy robiłam mocniejszy skręt. Co jakiś czas sprawdzałam, czy nitka układa się w ładną literkę "U".
Przewinęłam wełnę i pozostawiłam ją do wysuszenia na motowidle (fantastyczne urządzenie).
Po zdjęciu z motowidła wełna wygląda tak:
środa, 3 sierpnia 2011
Motowidło
Skorzystałam z pomysłu Kankanki - bardzo Ci dziękuję - i zrobiłam podobne. Przygotowanie motowidła zajęło mi z 10 minut. Brzeszczot w domu jest i różne meble przydatne do oparcia rurki podczas piłowania również. Nie wymierzyłam zbyt dokładnie i rurka ma 42 cm długości, ale nie ma żadnego problemu z obliczeniem, ile metrów wełenki nakręciłam.
A tu można obejrzeć filmik instruktażowy, jak nawijać wełnę na motowidło, a potem zrobić zgrabny moteczek.
A tu można obejrzeć filmik instruktażowy, jak nawijać wełnę na motowidło, a potem zrobić zgrabny moteczek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)